Piotr Juszczak, partner w firmie szkoleniowej Delta Training, członek Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.
Agnieszka Usiarczyk, „Rzeczpospolita”: – Które szkolenia poleca pan dziś przedsiębiorstwom?
– Najbardziej popularne są szkolenia przywódcze, bowiem skuteczny lider jest w stanie przeprowadzić firmę przez zawieruchę rynkową. Przedsiębiorstwa nie zapominają także o szkoleniu swoich sił sprzedażowych. Tego typu kursy są dziś niezbędne. Jeżeli korporacje nie byłyby przekonane, że szkolenia przynoszą efekty, nie wydawałyby na nie pieniędzy i to w tak trudnych czasach. Do listy przydatnych szkoleń dołożyłbym jeszcze kursy dotyczące budowania strategii, bo to jest niezwykle istotne dla funkcjonowania firmy. To takie drogowskazy pokazujące dokąd idziemy w tym roku, a gdzie chcemy być za pięć, czy piętnaście lat. Choć trudno to sobie wyobrazić, to wiele, zwłaszcza małych przedsiębiorstw, działa bez jakiejkolwiek strategii. Z miesiąca na miesiąc. Od faktury do faktury. Ważne są też szkolenia wzmacniające kreatywność, nastawione na innowacje. Tego można się nauczyć. Mamy dostęp do znakomitych narzędzi pomagających w kształceniu kreatywności. A ta umiejętność jest niezbędna, by móc konkurować na globalnym rynku.
– Czy kryzys nie osłabił rynku szkoleń?
– Prowadziliśmy badania wśród menedżerów działów HR na temat wpływu kryzysu na rynek szkoleń. Okazało się, że menedżerowie spodziewają się cięcia budżetów na szkolenia o 30 proc., a w pierwszej kolejności rezygnują z działań coachingowych – tak wskazało 40 proc. menedżerów HR. To dlatego, że coaching jest dość elitarną usługą i drogą. W trudnych czasach dla niektórych firm nie jest już tak istotne, co będzie za trzy lata, a więc w rozwój jakich kompetencji pracowników warto inwestować przez ten czas, tylko najważniejsze jest przetrwanie najbliższego roku. Wiele firm ma pieniądze na szkolenia, ale ich nie uwalniają, bo nie wiedzą co się będzie działo.
– Są jeszcze środki unijne, dzięki którym można podnosić kwalifikacje.
– Wiele dobrego, ale i złego zrobił napływ pieniędzy na szkolenia z Unii Europejskiej. Firmy mogą za darmo albo za niewielkie pieniądze rozwijać pracowników. Odkąd stało się to możliwe i powszechne, nie wypadało poważnej firmie nie mieć własnej polityki szkoleniowej. Niestety, taka sytuacja wpłynęła negatywnie na jakość szkoleń. Są w branży firmy szkoleniowe, które postawiły wyłącznie na EFS. Są to duże projekty, często dwuletnie, z pewnym finansowaniem. Jednak po zdobyciu takiej dotacji unijnej, firmy szkoleniowe często oszczędzały na trenerach, bo wiadomo, że projekt i tak – niezależnie od wszystkiego – będzie się toczył przez dwa lata. Organizacja, która była szkolona i tak musiała w tym uczestniczyć, choć np. już po roku dalsze szkolenia nie były jej potrzebne, ale trzeba było je odbyć, żeby nie stracić dotacji. I pojawia się pytanie: ile z tych firm będzie w stanie zapłacić za komercyjne szkolenia, gdy skończą się środki z UE?
– Czy tematyka szkoleń, którą oferują firmy jest dopasowana do naszego, polskiego rynku czy też firmy szkoleniowe czerpią inspiracje ze świata?
– Know-how trafia do nas głównie z USA. To tam działają np. wiodące psychologiczne ośrodki naukowe, jak Uniwersytet Stanforda czy Uniwersytet Princeton, a my staramy się adaptować najnowsze wyniki badań naukowych do świata biznesu, do naszej, polskiej specyfiki. Na rynku istnieje wiele narzędzi stworzonych na Zachodzie i w Stanach, z których na zasadzie licencji korzystają takie firmy jak np. Delta Training. Programy szkoleniowe są też inspirowane światowymi bestsellerami autorstwa np. Jacka Welsha. Wiedzę czerpiemy zza granicy i dostosowujemy ją do naszego rynku, specyfiki branż, poszczególnych firm.
– A narzędzia do przekazywania tej wiedzy także się zmieniają? Jakie innowacyjne metody nauczania możecie dziś zaproponować?
– Jeżeli chodzi o metody szkoleniowe to dbamy o to, by były one praktyczne, interaktywne, angażujące uczestników. Główna zasada: jak najmniej teorii, zaś forma wykładowa ograniczona do minimum. Treningi polegające na tym, że autorytet przemawia ex cathedra, są na szczęście za nami. Przede wszystkim uczestnicy muszą przećwiczyć nabywane umiejętności. Jak ktoś zajmuje się sprzedażą kosmetyków, to wszelkie symulacje, gry, ćwiczenia są zbudowane na branży kosmetycznej. Nawet na produktach firmy, która wysłała ludzi na szkolenie. Oprócz tego, internet jest dziś chętnie wykorzystywany do szkoleń. Rozwija się e-learning, może być też w wersji na tablet. Zaletą e-szkoleń są niższe koszty dla uczestnika. Jednak nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z trenerem na sali. To jest trochę tak, jakbyśmy oglądali na youtube lekcję nauki tanga argentyńskiego. Możemy też przeczytać o tangu kilka książek, a w drodze do pracy słuchać audiobooka o tym tańcu. Czy to wystarczy do tego, żebyśmy znakomicie zatańczyli tango? Trudno się tego nauczyć bez praktyki na sali, bez instruktora, bez jego wskazówek, bez partnera. Podobnie jest ze szkoleniami. Oczywiście można łączyć jedno z drugim. Dla jednego z naszych klientów zaprojektowaliśmy siedem szkoleń dostępnych jedynie poprzez intranet – wewnętrzną platformę e-szkoleń. Po odbyciu tych szkoleń, uczestnicy trafiają na klasyczny, praktyczny trening na sali z trenerem. Tam już tylko ćwiczymy i ćwiczymy. Dzięki temu, że część wiedzy jest zawarta na wewnętrznej platformie, to szkolenie na sali trwa jeden dzień, co obniża koszty dla klienta.
Rozmowa została opublikowana w „Rzeczpospolitej”, 23 października 2012 r.
Kontakt w sprawie szkolenia:
Przeczytaj również
10 KORZYŚCI ZE SZKOLEŃ ZAMKNIĘTYCH DLA FIRM
JAK PRZENIEŚĆ UMIEJĘTNOŚCI ZE SZKOLEŃ DO FIRMY
MAJA WŁOSZCZOWSKA: moja recepta na dobry plan
Dodatkowo w magazynie "Czekadełko":
- Jak podnieść zaangażowanie pracowników.
- Trzy najważniejsze kompetencje dobrego sprzedawcy.
- Jak w kilka minut zyskać pewność siebie.
Sprawdzone, praktyczne i rzetelne informacje.
Ściągnij magazyn "Czekadełko" już teraz.